NYC Ultra Last Lipwear
Uwielbiam mocno podkreślone usta, dlatego przy każdej możliwej okazji kupuję kolorowe szminki, błyszczyki i inne tego typu mazidła. Kiedy natrafiłam na pomadki NYC Ultra Last Lipwear postanowiłam zaopatrzyć się w wszystkie dostępne kolory. Do tej pory mam w posiadaniu 433 Peach Fizz, oraz 432 Red Rapture.
Opakowanie nie zaskakuje niczym szczególnym, czarny dół z napisem NYC, który niestety z czasem zamazuje się, oraz plastikowa przeźroczysta góra, dzięki której od razu widać kolor produktu. Nakładka wykonana jest z bardzo nietrwałego plastiku, szybko ulega pęknięciu i samoistnie otwiera się, dlatego noszenie pomadki w torebce nie jest dobrym pomysłem. Na dole opakowania widniej mała naklejka, która jest jedynym źródłem informacji, na temat produktu. Znajdziemy na niej nazwę koloru, numer serii, oraz dane dotyczące pojemności szminki, czyli 3,4 g. Mimo ograniczonego miejsca najważniejsze informacje zostały zamieszczone. Szminkę używa się bardzo wygodnie, produkt z łatwością można wykręcić z opakowania.
Konsystencja dla nikogo nie powinna być zaskoczeniem, szminka jest kremowa, delikatnie sunie po ustach. Zapach również standardowy jak dla tego typu produktów, wyczuwalny w opakowaniu i w trakcie aplikacji, ale niezbyt nachalny.
Producent zapewnia, że szminka NYC Ultra Last Lipwear, nie tylko nadaje ustom pięknego koloru i blasku, ale również chroni i nawilża. Jeżeli chodzi o kolory, to faktycznie jest się czym zachwycać, mamy do wyboru wiele odcieni, których pigmentacja jest naprawdę niesamowita. Jedna warstwa na ustach pozwala uzyskać wyrazisty kolor. Szminki nadają ustom delikatny, nienachlany połysk za sprawą drobinek. Fankom matowego wykończenia, zapewne do gustu nie przypadnie. Kolor Peach Fizz to delikatny brzoskwiniowy odcień, idealny do lekkiego podkreślenia ust, drobinki są bardzo widoczne, zarówno na szmince, jak i na ustach. Numer 432 Red Rapture, to piękna intensywna ciemna czerwień, bez dodatku pomarańczy czy różu. Po prostu klasyk. Migoczące drobinki, są o wiele mniej widoczne, w porównaniu z kolorem brzoskwiniowym. I może dlatego czerwień jest moim faworytem.
Ucieszyłam się z obietnicy nawilżenia, nikt przecież nie lubi uczucia wysuszenia ust. Podczas nakładania pomadki, faktycznie odczuwa się efekt nawilżający, zapewne to zasługa dość kremowej i tłustej konsystencji. Ten cudowny efekt mija jednak z chwilą wysychania szminki na ustach. Długotrwałe systematyczne stosowanie, może doprowadzić więc do wysuszenia warg. Wydajność szminki jest rewelacyjna. Wystarcza na bardzo długo, nawet przy częstym stosowaniu. Dodatkowym atutem, jest fakt, że jedna warstwa daje zadowalający efekt na ustach.
Nie oczekiwałam cudów jeżeli chodzi o trwałość. Oczywiste jest, że pomadki to nie produkty, które wytrzymają na ustach cały dzień i wiadomo, że konieczne są poprawki. Mimo wszystko, za taką cenę grzechem byłoby narzekać na trwałość tego produktu. Trzyma się ok 2, 3 godzin, znika szybciej podczas jedzenia i picia, niestety lubi odbijać się na wszystkim czego dotkną usta. Kolor schodzi równomiernie z całych ust, robi się coraz słabszy, blednie, by w końcu zniknąć całkowicie.
Pomadki NYC choć nie są idealne, watro mieć w swojej kosmetyczce. Wspaniałe kolory i niska cena rekompensują wszystkie mankamenty.
Dostępne w Drogerii eKobieca.pl
Małgorzata Mazur
Dołącz do nas!