Trzy palety, które na pewno wykorzystasz do ślubnego makijażu
Makijaż ślubny ma podkreślać naszą urodę, być trwały, ale musi też ładnie wyglądać na zdjęciach. Te często zjadają właściwe kolory, więc dobrze, aby był ciut mocniejszy. Niektóre panny młode, nie boją się szaleć, ale większość kobiet stawia jednak na sprawdzoną klasykę. Dlatego dzisiaj trzy paletki, które przydadzą się podczas wykonywania makijażu na ten wielki dzień. Sprawdzą się zarówno dla głównej bohaterki, jak i dla gościa, a później śmiało wykorzystacie je na co dzień. Dają ogromne pole do popisu, a bazują na samych bezpiecznych odcieniach. Zapewne je dobrze znacie, ale niech ten wpis utwierdzi Was w przekonaniu, że warto po nie sięgnąć.
Na początek przepiękna, biała czekoladka czyli Naked Chocolate od Makeup Revolution. Słodycz bez kalorii. 🙂 To mieszanka dość ciepłych odcieni. Mamy tu miedź, złociste brązy, rdzawe kolory, ale nie brakuje też cielistych klasyków. Cała szesnastka świetnie się ze sobą komponuje. Cienie mają naprawdę porządną pigmentację, zarówno te matowe, jak i perłowe. Są bardzo aksamitne, kremowe i łatwe w pracy. Doskonale się blendują, nie tworzą plam, ani prześwitów. Na bazie utrzymują się cał dzień, nie zbierają się w załamaniach i nie migrują po twarzy. Dwa cieliste odcienie mają większy rozmiar, za co duży plus. Paletą wykonamy zarówno delikatny makijaż modelujący oko, jak i mocniejszą propozycję. Połyskujące kolory pięknie otworzą oko, podkreślą każdą tęczówkę i będą ładnie prezentować się na zdjęciach. Kosztje 39,99zł.
Drugą propozycją i zarazem klasyką ślubnego (i nie tylko) makijażu jest paleta Nude Tude od theBalm. Czy ktoś jeszcze o niej nie słyszał? Dwanaście cieni najwyższej jakości zamknięto w cudownym opakowaniu w klimacie retro. Styl pin-up jest charakterystyczny dla marki i zwraca uwagę. Do tego wygodne lusterko oraz piękne, bardzo uniwersalne kolory, którymi wykonamy makijaż nie tylko na wielki dzień, ale także na co dzień. Nie brakuje tu jasnych, rozświetlających odcieni, jak i ciemniejszych brązów i czerni do modelowania kształtu oka. Cienie są niesamowicie napigmentowane, mają przyjemną konsystencję i rewelacyjnie się z nimi pracuje. Rozcieranie to bajka. Tę jakość doceni zarówno każda wizażystka jak i amatorka makijażu. Kolory nałożone na bazę są nie do zdarcia przez cały dzień. Nie tracą na intensywności, nie rolują się i nie tworzą prześwitów. Przy ich pomocy powstało już tysiące looków ślubnych i z pewnością powstanie ich drugie tyle! Paletka kosztuje obecnie 105zł.
Ostatnia na tapecie jest gorąca nowość, również marki theBalm – theBalm Meet Matt(e) Trimony, czyli paleta zawierająca 9 cieni o fantastycznej pigmentacji i doskonale aksamitnej formule. To idealna baza każdej kobiecej kosmetyczki i makijażu na specjalne okazje. Za jej pomocą przepięknie wycieniujemy powiekę i uzyskamy klasyczny, elegancki look. Wystarczy dodać kreskę bądź delikatnie rozświetlić środek powieki połyskującym cieniem i mamy nieograniczone pole do popisu. Z Mattem praca jest doskonała i trudno mu się oprzeć, nie tylko ze względu na czarujące opakowanie. Cienie nie osypują się i nie pylą nadmiernie. Rozkładają się równomiernie na skórze, pokrywając powiekę jednolitym kolorem. Ich wykończenie nie jest płaskie, to raczej jedwabisty mat. Na bazie utrzymują się cały dzień – nie bledną i nie zbierają się w załamaniach. To po prostu makijażowy must have! Paletka kosztuje 139,99zł.
Na koniec oczywiście swatche, bez nich się nie obejdzie. 🙂 W kolejności od góry: Naked Chocolate, Nude Tude i Meet Matt(e) Trimony.
Dajcie znać, która z palet jest Waszym zdaniem najlepsza! 🙂
Dołącz do nas!